Rozmowa z Michałem Jarosem. Dlaczego każdy oddany głos w wyborach ma znaczenie?
Marian Maciejewski: Winston Churchill mawiał przekornie, że demokracja jest najgorszym z systemów, ale nikt nie wymyślił lepszego. Coś w tym jest, bo zarówno ekspert od prawa czy gospodarki, jak i kompletny ignorant w tych dziedzinach – mają po jednym głosie.
Tak, dlatego tak ważne jest, aby wyborcy mieli chociaż elementarną wiedzę na temat obecnej rzeczywistości i mieli świadomość, jak ważne są to wybory dla przyszłości Polski i jaki wpływ mogą mieć na przyszłość Europy.
Michał Jaros, poseł na Sejm RP, przewodniczący PO na Dolnym Śląsku
Marian Maciejewski: PiS łączy je z referendum, co sprawia, że osoba, która nie zechce odpowiadać na bezsensowne pytania, będzie musiała odmówić przyjęcia referendalnej kartki, a tym samym ujawnić, że jest przeciwnikiem PiS. Były minister spraw zagranicznych prof. Jacek Czaputowicz powiedział, że przez to wybory nie będą tajne, i że ten element zbliża nas do Białorusi.
Są to bardzo wymowne słowa, a przecież wypowiedział je nie działacz opozycji, ale ważny polityk partii rządzącej. Niestety, elementów, które zbliżają nas do Białorusi czy do Rosji jest znacznie więcej. Choćby komisja do zbadania rosyjskich wpływów zwana potocznie Lex Tusk. Mimo poprawek prezydenta w wielu punktach łamie konstytucję, choćby pozbawia stających przed tą komisją prawa do niezależnego i obiektywnego sądu. Co gorsza, stawia członków Komisji ponad prawem, gwarantując im bezkarność za wszelkie pomówienia.
Michał Jaros
Marian Maciejewski: Prezydent Duda, podpisując ustawę, a potem nową wersję ze swoimi poprawkami, stwierdził, że obywatele powinni móc poznać prawdę.
Przecież nikt nie broni, aby PiS publicznie wytłumaczył się, dlaczego w latach 2016 – 2022 trzykrotnie zwiększył import węgla z Rosji, mocno zasilając budżet późniejszego agresora Ukrainy. Nikt nie broni Jarosławowi Kaczyńskiemu, aby publicznie wyjaśnił, czemu w 2010 roku wygłosił orędzie, nazywając Rosjan, czyli m.in. późniejszych zbrodniarzy z Buczy i innych miast – przyjaciółmi. Nikt nie broni premierowi Morawieckiemu, aby wytłumaczył się ze spotkań tuż przed wybuchem wojny na Ukrainie z liderami proputinowskich partii Francji i Włoch. Tymczasem PiS, chcąc objąć infamią Donalda Tuska, sięga do czasów, kiedy cały świat po pieriestrojce Gorbaczowa łagodził relacje z Rosją, licząc, że uda się ją ucywilizować. Przecież gdyby Tusk zrobił coś złego, szkodliwego dla Polski, PiS, mając wszelkie służby i prokuraturę podległą Ziobrze, nie omieszkałby przewodniczącego PO oskarżyć i skazać. Skoro żadnych dowodów nie miał, to przed wyborami powołał komisję, która miałaby jakiekolwiek zarzuty wykreować. Kreowanie zarzutów to są właśnie metody przejęte z Rosji i Białorusi.
Michał Jaros
Marian Maciejewski: Jarosław Kaczyński został ukarany przez sejmową komisję etyki za słowa, że Donald Tusk jest prawdziwym wrogiem narodu polskiego.
Takie słowa nigdy nie powinny były paść. Według badań opinii publicznej na PiS głosowałaby 1/3 Polaków; to co, tylko oni są prawdziwymi Polakami, a inni, zwłaszcza popierający Donalda Tuska, są wrogami Polaków? To pokazuje bardzo niebezpieczny dla narodu tok myślenia, polaryzację, wykluczenie. Polska potrzebuje jedności, a nie wyzywania i poniżania naszych obywateli. Zaczęło od „my stoimy tam gdzie wtedy, oni stoją tam gdzie stało ZOMO”, potem byli „komuniści i złodzieje” pod adresem maszerującego tłumu, „najgorszy sort” i „zdradzieckie mordy”. We Wrocławiu z bogatą historią „Solidarności”, również „Walczącej”, odczuwamy to szczególnie.
Michał Jaros
Marian Maciejewski: PiS bardzo łatwo ocenia, kto jest patriotą, a kto zdrajcą. Tym ostatnim wyrazem chętnie „obdarza” europosłów z opozycji, głosujących przeciwko destrukcyjnym działaniom polskiego rządu.
Podkreślmy, przeciwko polskiemu rządowi, a nie przeciwko Polsce. Bo PiS to nie Polska. A Unia to nie jacyś obcy, to my, nasi europosłowie, również z PiS-u, nasi premierzy, nasi urzędnicy. Jesteśmy częścią Europy. Ojciec Rydzyk skarżył się Unii, że TV Trwam nie otrzymało miejsca na multipleksie, to co, też zdrajca? A jeśli Polak przegra u nas w kraju sprawę sądową i skieruje skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, to też zdrajca? Zdrajca, bo korzysta z obowiązującego w Polsce prawa?
Nie można tak poniżać Polaków, jak robi to PiS. Polacy są narodem wartościowym, dbającym o swoją godność. Jeśli polscy rządzący nie szanują swoich obywateli, to od kogo mamy wymagać szacunku?
Michał Jaros
Marian Maciejewski: No właśnie, przez lata Polska odgrywała ważna rolę w Unii Europejskiej. Gdy Donald Tusk otrzymał propozycję objęcia funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej, namawiali go, aby propozycję tę przyjął, przywódcy naszej części kontynentu, łącznie z Victorem Orbanem. Bo to dla naszego regionu prestiż. Dziś działacze prawicy wytykają mu, że zrejterował.
I to jest też postawione na głowie. Nie umiemy docenić i cieszyć się z tego, że inni nas, Polaków, doceniają. Dla PiS sukcesem była klęska 1:27 w głosowaniu na II kadencję Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej. Jako Koalicja Obywatelska chcemy przywrócić normalność i dobry wizerunek Polski. Możemy się spierać z PiS, ale na argumenty, a nie na obrzucanie inwektywami. Niestety, PiS debaty z KO unika jak ognia. Teraz rządzący obrzydzają nam Unię Europejską, nazywając ją brukselskim okupantem, utożsamiając ją z Niemcami i to z czarnego okresu II wojny światowej.
Michał Jaros
Marian Maciejewski: Brexit zaczął się od obśmiewania rozporządzenia Unii dotyczącego rzekomej krzywizny bananów. Chodziło o to, że w latach 90. ub. wieku różne kraje UE miały różne normy klasyfikujące banany. To powodowało, że producenci tych owoców musieli przygotowywać transport według norm dla danego kraju. Było to i pracochłonne, i kosztowne. Dlatego Unia zaproponował jednolitą normę dla całej Wspólnoty, i wszystkie kraje to zaakceptowały. Ale Boris Johnson, ówczesny redaktor naczelny „The Telegraph”, obśmiał to i zaczął wymyślać absurdalne rzekomo unijne zarządzenia. Za Johnsonem poszły inne eurosceptyczne gazety, i Brytyjczycy uwierzyli, że ta Unia to jakiś chory twór. No i z Unii wyszli. Dziś większość żałuje. Doprecyzujmy zatem, czego od Polski wymaga ta „zła” Unia?
Unia jest wspólnotą wartości. Premier Morawiecki zgodził się na warunek – pieniądze za praworządność. I Unia tego przestrzega. Chce, aby rząd polski i prezydent przestali łamać polską konstytucję. Bo konstytucja jest nie tylko podstawowym aktem prawnym, ale jest też formą umowy społecznej. Kto łamie umowy, przestaje być wiarygodny. Unia opiera się na zaufaniu. Skoro polscy sędziowie są równocześnie sędziami europejskimi, to Unia oczekuje, że będzie przestrzegany trójpodział władzy. Sytuacja, w której politycy rządzącej partii chcą decydować, jakie sędziowie mają wydawać wyroki – jest nie do przyjęcia w demokratycznym świecie.
Michał Jaros
Marian Maciejewski: PiS łamie wszelkie zasady bez zahamowania. Korzysta z publicznych pieniędzy na organizowanie rzekomo rodzinnych pikników informujących o 800+, zawłaszczył telewizję publiczną, która za pieniądze podatników wychwala rządzących i szczuje przeciw opozycji. Eksperci mówią wprost, że te wybory, podobnie jak ostatnie prezydenckie, nie będą uczciwe. Ktoś powie, skoro nieuczciwe, to po co w tak nieuczciwej grze mam brać udział?
Przeciwnie, dlatego, że mamy do czynienia z przeciwnikiem nieuczciwym, to tym bardziej powinniśmy zmobilizować siebie, bliskich, znajomych. Wygrana PiS grozi nam dalszą destrukcją państwa, a tym bardziej wygrana PiS z Konfederacją – grozi nam wyjściem z Unii Europejskiej. To nie tylko bezpowrotna utrata należnych nam pieniędzy z KPO i funduszy strukturalnych tak potrzebnych samorządom na inwestycje. Brak ten odczuwamy, niestety, także w samym Wrocławiu i naszym regionie. Poza tym każdy wie, że siła jest we wspólnocie, a nie w osamotnieniu. Zwłaszcza gdy za wschodnią granicą mamy wojnę i nieobliczalnego Władimira Putina.
Michał Jaros
Marian Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.